Archiwum październik 2007


Aborcja wyrazem ludobójstwa..czy wolności...
Autor: izabellla
08 października 2007, 17:23
Często dosyć głośno robi się  wokół kwestii aborcji...Postanowiłam i ja zabrać swój głos w tym dyskursie.Ponieważ kilka di temu dowiedziałam sie ze zostanę mama
Koronnym argumentem zwolenników legalizacji swobodnej aborcji jest wolność kobiety, wolność która mieści się w kategorii praw naturalnych, przyrodzonych i niezbywalnych każdego człowieka. Zwolennicy aborcji twierdzą, iż każda kobieta ma prawo decydowania o swojej ciąży i swoim zdrowiu, powinna więc mieć zupełną swobodę w podejmowaniu decyzji o przerwaniu ciąży, bo prawo to jest wyrazem jej wolności.
Otóż...owszem każdy człowiek cieszy się naturalną wolnością.Ale nie jest to wolność niczym nieograniczona.Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka.Wobec czego jak można w imię wolnego wyboru kobiety-matki poświęcać życie jej dziecka..?! Przecież temu dziecku również przysługują prawa człowieka... 
Osoby popierające pełną legalizację aborcji twierdzą, że zakaz dokonywania swobodnej aborcji godzi w  godność  kobiety. No cóż...a co z godnością tego poczetego dziecka...dlaczego ma być one pozbawione godności człowieka..? Czemu traktowane ma być przedmiotowo..?
Aborcyjni-entuzjaści uważają, że za moment rozpoczynający życie dziecka należy uznać chwilę narodzin...natomiast przeciwnicy aborcji twierdzą, iż o życiu dziecka można (i trzeba) mówić od momentu poczęcia. 
Hmmm...najstarsza cywilizacja na świecie, cywilizacja która jako jedyna trwa nieprzerwanie od starożytności to cywilizacja chińska...Mądrzy Chińczycy liczą wiek człowieka od momentu poczęcia...W chwili narodzin dziecko ma już 9 miesięcy.Skoro owa cywilizacja przetrwała tyle tysięcy lat, można śmiało domniemywać, iż nie brak w niej mądrości i rozwagi...No tak, ale my w Europie mamy inną kulturę, inny światopogląd, inne praktyki się ukształtowały na naszym kontynencie...Ehhh...z prawnego widzenia człowiek nabywa podmiotowość prawną z chwilą narodzin (w różnych systemach prawa europejskiego), ale jednak prawo przewiduje pewne okoliczności, w których nasciturus staje się podmiotem prawa (*nasciturus - dziecko poczęte, a jeszcze nienarodzone)...np. pobicie ciężarnej kobiety w wyniku którego dziecko rodzi się z uszczerbkiem na zdrowiu...
Tym bardziej z pkt. widzenia moralności...Czy ktokolwiek z obozu proaborcyjnego odmówi słuszności takiej kobiecie, która będzie domagała się odszkodowania dla swojego dziecka...?(ciągle analizuję sytuację pobicia ciężarnej) Chyba nie...Zapewne każdy z nich przyzna, że kobieta jak najbardziej ma prawo dochodzić odszkodowania w takiej sytuacji, a sprawca winien jest spowodowania kalectwa czy ułomności dziecka...A przecież chodzi o czyn popełniony względem dziecka nienarodzonego...Dlaczego więc ci sami ludzie kiedy indziej odmawiają dziecku poczętemu jego praw..?!Opowiadając się za aborcją skazują to niczemu niewinne dziecko na śmierć...bo wówczas nie traktują go jak człowieka, pozbawiają je człowieczeństwa...Czyli co - kwestia tego czy dziecko poczęte jest już człowiekiem czy nie, jest kwestią "ruchomą", uzależnioną od sytuacji, tak
Ogromna ilość dzieci poczętych pada co roku ofiarą aborcji...A ludzi na świecie ubywa...społeczeństwa się starzeją...gdzie tu logika..? Gdzież się podział instynkt samozachowawczy człowieka...? Czy jakikolwiek gatunek zwierząt dąży do samozagłady...? A podobno ludzie stoją w hierarchii tego świata nad zwierzętami...Bez komentarza dalszego, bo byłby zbędny.
Ja rozumiem - strach przed kolejną ciążą, brak waraunków materialnych, niemożność wychowania kolejnego dziecka, choroba dziecka przerastająca rodziców, wpadka z przypadkowym partnerem...ale czy wówczas winne jest dziecko..? Cóż takiego ono zrobiło, żeby skazywać je tak bezwzględnie na śmierć..? Przecież mamy zakaz karania śmiercią..

Środowiska liberalno-lewicowe tak się odcinają ostentacyjnie od kary śmierci, a o dziwo to właśnie te same kręgi opowiadają się za swobodną, nieskrępowaną, w pełni dopuszczalną, legalną aborcją...

Są inne rozwiązania - zamiast aborcji - adopcja. Na świecie żyje mnóstwo ludzi, którzy pragną mieć dziecko, a nie mogą...Nie zdajemy sobie zwykle sprawy z faktu, iż osób takich jest więcej aniżeli kobiet poddających się zabiegom aborcyjnym...Czy w świetle tych faktów, czystych statystyk adopcja nie wydaje się rozsądnym wyjściem..?
I jeszcze jedno...Zwolennicy aborcji uważają, że kobieta ma prawo decydowania o własnym losie...(jak już wyżej mówiłam: owszem ma prawo decydowania o swoim losie, ale nie ma prawa decydować o życiu swojego dziecka!ale teraz jeszcze o coś dalszego mi chodzi), ja natomiast śmiem twierdzić, że zakaz aborcji jest ustanowiony właśnie z myślą o kobietach, z troski o nie, z troski o nas! Czy rozmawialiście kiedyś z kobietą, która poddała się w przeszłości zabiegowi aborcji...Jeśli tak, to nie potrzebujecie uruchamiać wyobraźni, bo widzieliście sami w jakim stanie taka osoba się znajduje po latach...To czasem prawdziwa tragedia dla kobiety. Dramat, który dręczy ją wciąż i nieustannie, który ciągnie się za nią przez dalsze lata jej życia. To niemożność patrzenia na inne dzieci, strach przed zdecydowaniem się na późniejsze macierzyństwo, niemożność pełnego kochania własnych dzieci urodzonych "po",samotność, zgorzkniałością, zgryzota, żal, ból, tęsknota, wyrzuty sumienia...brak jednolitych objawów...
I już na koniec - ja nie potępiam kobiet, które poddały czy poddają się aborcji...ja tylko wyrażam swoje zdanie i próbuję przekonywać do innych rozwiązań, odwieść od tego morderczego aktu...Nikogo nie osądzam, bo nie moją kompetencją jest sądzenie kogokolwiek.poza tym doskonale wiem, że "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono...mówię to wam ze swgo nieznanego serca" (jak pozwolę sobie powtórzyć za poetką). Apeluję o rozwagę i rozsądek,o miłość i odwagę, o sprawiedliwość i o prawo do życia